Taki atak można uznać za atak na osobę autora i wdać się w
„pyskówkę” – co chyba było zamierzeniem, ale można też spróbować wykorzystać
objawione tą droga postawy, aby tworzone struktury uwzględniały i taką
możliwość.
Interesujące jest dostrzegalne u Muftiego ograniczenie
postrzegania rzeczywistości; stwierdzenie, że KRK należy traktować jak matkę –
jest w rzeczy samej słuszne. Jeśli porównać Kościół do roli matki w ukształtowanej już rodzinie –
cywilizacji.
Tyle, że Mufti wyrażając taki pogląd - porównanie, zapomniał dodać, że zdarzają
się też wyrodne matki. I nie są to przypadki rzadkie – tyle, że nie są
nagłaśniane.
Z kolei - nawet
jeśli jest to matka wyrodna, to i tak każdy z nas ma jedną matkę (na ogół, bo i
to się zmienia). W każdym razie – jedna (powinna) wychowywać i kształtować
nasze postawy i poglądy. Dopiero później możemy sami je zmienić, ale nawet
jeśli to nasze ukształtowanie jest błędne, to bardzo niechętnie i z trudnością
dokonujemy zmian.
Warto o tym pamiętać, gdy sięga się do wskazanych porównań,
a nie tylko serwować okrzyk : „Bo ty nie rozumiesz”.
Zdawałem sobie sprawę, a obecna sytuacja to potwierdza, że
CP będzie atakowana „ze wszystkich stron”. Bo zaburza dotychczasowy porządek.
To nigdy nie jest lubiane.
CP – to nie program walki z przeciwnikiem, którego tak
łatwo określają inni autorzy programów i haseł. To walka z wrogiem wewnętrznym
– z naszymi przywarami i niedoskonałościami do których w długim procesie życia
zdążyliśmy się przyzwyczaić i polubić, a które z taką łatwością zauważamy u
innych.
Przykład Esperance jest znamienny – ona nie zwalcza CP, a
chce uzasadnić na bazie Kościoła i przekazać nam swą nienawiść do samej siebie.
To postawa negatywnego stosunku do
innych, gdzie źródłem jest jakieś skrywane poczucie winy i rozżalenia – żalu,
że świat nie jest tak idealny, jak ona by chciała, a gdzie swą frustracją
obarcza się innych.
Czy przy tych zarzutach, jakie do mnie skierowała, jeśli
odrzucić proponowane przeze mnie idee, świat ulegnie naprawie i będzie lepszy?
(Na to pytanie trzeba odpowiedzieć samemu sobie).
Program.
Dotychczasowe ujęcia programów z jakimi mamy do czynienia na
naszej scenie blogowo-medialnej, ograniczają się okrzyku „trzeba zmian” , a
chór ideologów stwierdza – jak zmienimy przepisy podatkowe, zlikwidujemy banksterów i innych złodziei i
łapówkarzy, wprowadzimy ostre prawo karzące przestępców – to będzie dobrze.
Inni, że owszem będzie dobrze, jak wprowadzimy liberalizm
gospodarczy, a przestępców będziemy reedukować.
No i jest postawa mówiąca, że należy zawierzyć Kościołowi, a
w ramach normalnego cudu (bo tak naprawdę wiara w zmianę zasad
gospodarczych i, że to przyniesie efekt
– jest liczeniem na cud) – w tym zaś wypadku cud przemiany społeczeństwa z woli
Opatrzności jest naturalnym
oczekiwaniem - nastąpi czas dobrobytu,
zdrowia i ogólnej szczęśliwości.
Jakoś nie wierzę nadmiernie w takie możliwości, jeśli nie
będą uzupełnione wolą społeczeństwa ukierunkowaną na zmiany - w duchu wzajemnej akceptacji. Fakt, że bez
pomocy Opatrzności trudno to będzie osiągnąć, ale też i na tę pomoc trzeba
zasłużyć.
Dlatego chcę zaproponować inne podejście do tematu;
Proponowany ruch społeczny ma opierać się na wartościach,
które zostały wyegzemplifikowane w Apelu (lista nie jest zamknięta).
Teraz chciałbym się zastanowić, jakie instytucje społeczne
winny zaistnieć i jaką mieć postać – formę organizacyjną, strukturę, aby
wartości wskazane realizować.
Chyba nie muszę dodawać, że proces zmian jest długotrwały –
wymaga nie jednorazowej akcji, nawet takiej, jak zmiana Konstytucji, ale
przemiany świadomości w duchu zamierzeń.
CP, a rodzina.
Mottem mojego blogu na nE jest: „Od rodziny do cywilizacji”.
Tu to wskazanie jest wyraźnie widoczne.
Sugeruję, że istnieje podobieństwo struktur społecznych do
rodziny, gdzie poszczególne, wyspecjalizowane instytucje wykonują funkcje z
racji delegacji uprawnień przenoszonych
z relacji rodzinnych.
W takim ujęciu mężczyzna – głowa rodziny, ustanawia kierunki
rozwojowe. W społeczeństwie – organizacji państwowej, odpowiednikiem jest
struktura władzy państwowej z królem, czy prezydentem, jako jej reprezentantem
Rolą kobiety jest „wypełnianie” treścią kierunku
rozwojowego. To sfera dzieci i sposobu funkcjonowania domu. W domu jest
strażniczką „ogniska domowego”.
To sfera etyki i tradycji – tę tworzy i kultywuje religia.
Społeczeństwo – to ogólnie odpowiednik dzieci w rodzinie.
Należy o nie dbać, wychowywać kierować, a niekiedy karać.
Przywołana przez Muftiego analogia Kościoła – Matki, jest ze
wszech miar słuszna. Problemem jest tylko, że nie tylko matka wychowuje. Bo ona
to winna robić w duchu wspólnych ustaleń z ojcem – władzą wykonawczą państwa.
(Nieopatrzenie nasuwa się stwierdzenie, że postawa Muftiego
jest przesiąknięta feminizmem, gdy postawa Esperance – to już skrajny feminizm,
odrzucający potrzebę istnienia ojca;-)
Obecna sytuacja w Polsce, ale na pewno i w całej Europie, a
w mniejszej części dotyczy to i reszty świata, odpowiada sytuacji kryzysu w
rodzinie. Rodzina doszła do pewnego stadium rozwoju i, z różnych względów,
podważone zostały podstawowe filary leżące u podstaw związku.
Można założyć, że nastąpi albo rozpad małżeństwa, co
odpowiadać będzie rewolucji lub wojnie, albo należy ponownie rozważyć i
określić cele - w dostosowaniu do
zmienionej sytuacji. Takie rozmowy „wyjaśniające” są bardzo trudne i wielce
emocjonalne. I chyba to się już na wstępie ujawniło.
Dlatego, przy własnej emocjonalności – uważam, że dyskusję
programową należy zacząć od określenia roli poszczególnych instytucji państwa
(a w rozszerzeniu cywilizacyjnym – winno to dotyczyć podobnych kwestii w
relacjach między państwami).
Kończąc te uwagi wstępne;
nie gospodarka, nie instytucje publiczne, a relacje między władzą
(rządem), a strażnikiem zasad etycznych (Kościołem) i społeczeństwem, winny być
rozpatrzone w pierwszej kolejności.
Czyli zasady konstytucyjne.
I od razu zaznaczę. Istnieje „cienka, czerwona linia” między
moimi poglądami, a poglądami Muftiego. Dla mnie konieczny jest jeden system
wartości etycznych – ogólnie – związany z nauczanie Kościoła. Rola Kościoła w
tej dziedzinie musi być dominująca. Bo konieczne jest usunięcie multi-kulti. I
tylko w oparciu o Kościół tego można dokonać.
Ale też widać, i na to zwracałem uwagę, że Kościół nie
spełnia wskazanej roli i nie dostosowuje się do potrzeby takich zmian.
Postawa Muftiego, gdzie Kościół „ma przewagę” w określaniu
celów – to budowa państwa teokratycznego (o Esperance już nie wspomnę).
Te kwestie muszą zostać określone precyzyjnie – jeśli się
tego nie zrobi na wstępie – z czasem nastąpią powikłania i narastające
animozje.
Wspomnę swe przekonanie, że Polska długo balansowała postawę
równych wpływów, gdzie stwierdzenie „nie jestem królem waszych sumień” jest
znamienne.
Z czasem ten społeczny „feminizm” zaczął zdobywać przewagę,
czego skutkiem była utrata niepodległości.
Tekst zamieszczam na razie tylko tu. Raz, że są wątki
‘portalowe”, dwa, że muszę jeszcze „przetrawić” temat, a spałem zbyt mało, aby
ustalić ważność fragmentów i niektóre wyrzucić. No i jestem ciekaw Waszych
uwag. |