Widać, że obecny system demokracji partyjnej prowadzi do
upadku Polski. Poszukiwane są drogi wyjścia – nowy system, który pozwoliłby na
odbudowę polskości – zasad regulujących współżycie, a jednocześnie zapewnił
warunki rozwojowe dostosowane do realiów otaczającej nas rzeczywistości.
Już teraz widać i zauważa to coraz więcej ludzi, że zmiany
nie mogą być kosmetyczne, dotyczące jedynie wybranych fragmentów systemu.
Powinny być systemowe, a to można osiągnąć na bazie etyki.
Czyli wszelkie zmiany winny bazować na etyce.
Czy etyka katolicka może być odniesieniem dla zmian?
Postulat jest stawiany jako zasadniczy i bezwarunkowy. Wszak
Polak – katolik, to określenie wskazujące, podobno, tożsamość obu określeń. Jeśli tak – to dlaczego Kościół
Katolicki cały czas poucza o konieczności dostosowania się Polaków do
katolicyzmu, a nie uznaje Polaków, jako wzór?
Czy zatem Polacy mają się dostosowywać do katolicyzmu, czy
też katolicyzm winien zacząć „pobierać nauki” z polskości?
To retoryczne pytanie, bo można się spodziewać stwierdzenia,
że oddziaływanie powinno być wzajemne i td.
Chyba istotne jest inne postawienie tej kwestii: czy
istnieją różnice między polskością a katolicyzmem? I czy te różnice są do
pokonania?
Przede wszystkim katolicyzm jest ideą uniwersalną
mającą stanowić o połączeniu wszystkich narodów w jedną całość w myśl zasady
„jedna owczarnia i jeden pasterz”.
Polskość – to
idea współżycia oparta na tych samych założeniach etycznych, ale rozszerzająca
się poprzez akces do niej tych wszystkich, którzy ją akceptują.
Mamy zatem na starcie dwie różne koncepcje rozwoju:
katolicyzm tworzy instytucje hierarchiczne, których zadaniem jest kształtowanie
społeczeństw w ich dostosowaniu do ustalonej idei. Hierarchiczność – to z
natury rzeczy przekonanie o prawie decyzji w odniesieniu do szczebli niższych.
Jeśli występują różnice – przyznaje sobie prawo do ingerencji pozwalającej na
ukształtowanie. To prawo miało kiedyś charakter „nawracania mieczem”, czyli
użycia środków przymusu bezpośredniego, a obecnie ma formę łagodniejszą –
nacisku wynikającego z przyznania sobie prawa wskazywania drogi pod rygorem zamknięcia „kluczami św.
Piotra bramy zbawienia”.
Tak, czy owak – nacisk istnieje – jest to forma przymusu
mająca strach, jako narzędzie oddziaływania.
Zastrzeżenia dotyczące Starego Testamentu można uformować w
podobny sposób; to próba kształtowania
– czyli inżynieria społeczna. Obecna doktryna KRK – jest
identyczna, chociaż używa innego zakresu środków oddziaływania.
W porównaniu - polskość
bazowała na egalitaryzmie. Szlachta nie tworzyła struktury hierarchicznej.
Może powstać zarzut, że przecież to była elita – tylko około 10 %
społeczeństwa. Warto jednak zauważyć, że, przynajmniej początkowo, droga do
elity była otwarta dla wszystkich. Z niższych stanów – na podstawie wiedzy –
szlachectwo uzyskiwali nauczyciele akademiccy, bądź za zasługi wojenne. Dostęp
był łatwy – ale trzeba było się czymś wykazać – że jest się godnym roli.
Włączenie się w budowę wspólnoty polskiej wynikało z woli
przestrzegania zasad współżycia jakie wspólnie ustalano, a gdzie spoiwem był
nie strach, a poczucie honoru.
To zasadnicza różnica między polskością a katolicyzmem. Bo
podstawy etyki są rzeczywiście te same, a
jeśli nawet są różnice – są znikome.
Czy można pogodzić
oba systemy?
To nie jest możliwe. Różnice małe na początku
narastają. (Warto odwołać się do stwierdzenia św. Tomasza z Akwinu w tej
kwestii). Z czasem dają o sobie znać w postaci nieprzekraczalnych barier.
Czy można budować systemy równoległe oparte wszak na tych samych
podstawach etycznych jak w przypadku polskości i katolicyzmu? To wymaga
głębszego zastanowienia, być może sięgnięcia nawet do mistyki. O tym – w kolejnym
(kolejnych) tekstach. |