Pytanie nie jest retoryczne. Bo co i rusz tworzone są jakieś
partyjki, gdzie główną rolę spełnia gość z jajami kobyły.
„Ja jako były...” – tu wymienia funkcje i rolę jaką
spełniał, a usłużny motłoch ma wielbić wszystkowiedzącego geniusza.
Czym powodowani są ludzie o takiej proweniencji?
Można sądzić, że brak im prestiżu i apanaży , jakie kiedyś
mieli. A nie przychodzi do głowy, że zostali odrzuceni, gdyż nie spełniali kryteriów przynależności do
grona „elitarnego”, któremu te apanaże się należą.
Nie znaczy, że wszyscy z nich kierują się takimi pobudkami.
Być może część z nich ma autentycznie patriotyczne zapatrywania.
Jednak swym udziałem we władzach przyczynili się do
powstałej sytuacji. Stali się „przykrywką” dla poczynań grabarzy Polski. Czyli
spełnili rolę „pożytecznych idiotów”, a następnie zostali odrzucenia na
śmietnik polityczny.
Czy takim ludziom można ufać? Czy w sytuacji krytycznej
można liczyć na świadome i odważne decyzje, gdy wcześniej nie potrafili
dostrzec niebezpieczeństwa?
Na każdej wojnie znaczne straty czyni tzw. „przyjazny ogień”.
Czy oddanie takim ludziom nawet części władzy nie narazi społeczeństwa na taki „przyjazny
ogień”?
Nie jestem przeciwnikiem udziału takich ludzi w odbudowie
Polski; ich doświadczenia mogą być przydatne. Ale sytuacja wymaga od nich
jednego – pokornej służby na rzecz Ojczyzny.
Już sam fakt próby narzucania swych poglądów z ich strony i
dążenie do przywództwa jest pozbawione autentyzmu i wskazuje, albo na głupią i
pozbawioną skrupułów megalomanię, albo na „obce inspiracje”.
Odbudowa Polski wymaga nowej idei i nowych, nieuwikłanych w stare układy
elit. Te trzeba dopiero tworzyć. |