Idea Cywilizacji Polskiej, którą próbuję propagować jest właśnie takim „odwołaniem do początku”,
czyli do Boga.
Od razu zaznaczę, że to nawiązanie koniecznie należy wiązać z notką dopiero co napisaną o
Trójcy Przenajświętszej. Aż dziw mnie bierze z
racji układającej się kolejności wyjaśnień.
Bo przecież „zaczynanie na nowo od Boga” – musi też wiązać
się z tworzeniem w naszej, ludzkiej świadomości – wyobrażenia Boga.
Drugim ważnym elementem jest konstatacja, że przecież
świat nie rozpoczął się od narodzin Chrystusa; że wcześniej także żyli ludzie i
tworzyli społeczeństwa. A w tym świecie wpływy żydowskie były pomijalne.
Zatem pojawienie się Chrystusa w niczym nie zmieniało
materialnej rzeczywistości. Czym zatem się wyróżniało w historii ludzkości, że
nadajemy (przynajmniej chrześcijanie) zdarzeniom związanym z pobytem Chrystusa
na ziemi uniwersalny charakter? I dlaczego obecnie temu tak zaciekle się
przeczy?
Przede wszystkim – nie wydaje się właściwym twierdzenie, że
Chrystus coś zmienił, przestawił zwrotnice historii (w każdym razie nie
bezpośrednio). Przecież jest Synem swego Ojca; czy Syn może przeciwstawiać się
Ojcu (u ludzi tak bywa- ale to odrębna sprawa)? Czy też wypełnia Jego Wolę i
powierzone mu zadania?
Mój tok rozumowania jest następujący. Bóg stwarzając
świat stworzył też Prawa Harmonijnej
Miłości. To w nich zawarta jest tajemnica
stworzenia. Dla ludzi objawia się jako Przykazania Miłości.
Ale też dając ludziom wolną wolę – pozwolił na wybór drogi
realizacji tych praw. Czyli Prawa te należy traktować jako „zadane”, a nie
„nadane”; zadane – gdyż naszym celem rozwojowym jest osiągnąć ich
rozumienie i akceptację w każdych warunkach.
Adam – jako
Człowiek, skorzystał z wolności (fakt, że za namową Kobiety – obecny
feminizm ma tu dziwne konotacje), i przeciwstawił się Drodze wskazanej
przez Boga.
Czy został odrzucony?
Nie, ale wskazano mu, że wybrana droga będzie dłuższa i
trudniejsza – w znoju i bólu.
Myśliciele chrześcijańscy tworząc Doktrynę Wiary – wskazują,
że Chrystus jest nowym Adamem. Czytając pisma o tym traktujące brak mi w nich
jednego, wyraźnie wskazanego elementu; Chrystus swym życiem – uniknięciem
„sięgnięcia po jabłko” i świadomym podporządkowaniem, wykazał, że ludzka natura
jest w stanie przezwyciężyć pułapki związane odejściem od Drogi Życia. Wskazał
też innym, że podążając za Nim – znowu na tej Drodze się znajdziemy.
Dlaczego te rozważania zamieszczam w cyklu Cywilizacja
Polska?
Przyczyna jest prosta. Pojawienie się Chrystusa wśród Żydów
jest wskazaniem, że trudu przemiany człowiek może dokonać w najmniej
sprzyjających okolicznościach, a takie
zaistniały w środowisku żydowskim z racji głębokiego nawiązywania, w
zafałszowaniu, do pierwotnych praw nadanych przez Stwórcę.
Przemiana została dokonana przecież nie tylko w sferze
materialnej, ale przede wszystkim w sprzeciwie do norm społecznych jakie tam i
wtedy obowiązywały.
Tymczasem te Prawa Pierwotne nie były nadane tylko Żydom
(to pierwsze zafałszowanie), ale wszystkim ludziom. Zatem inne narody w większym, czy mniejszym stopniu , stosowały
je w swej drodze rozwojowej.
To sięganie korzeni
Cywilizacji Polskiej jest wskazaniem, że Prawa Miłości rozprzestrzeniały
się i były fundamentem budowy stosunków społecznych nie tylko za pośrednictwem
judaizmu i wyrosłej zeń, acz odrębnej, Doktrynie KRK.
Polska i polskość jawi się więc jako rola przygotowana dla przyjęcia
ziarna - nauki Chrystusa. Tyle, że oraczem nie był judaizm. |