Dlaczego takie zestawienie?
Bo Miłość jest bazą na jakiej opiera się nauczanie KRK. Jest
zatem pytaniem – skąd bierze się niechęć wielu środowisk do KRK? A może
bardziej precyzyjnie – do KRK, ale na zasadzie przeniesienia swojego stosunku
do ludzi manifestujących swe głębokie i bezkrytyczne związki z KRK.
Czyli najczęściej tych określanych mianem „moherów”.
Tu tę kwestię należy rozdzielić na dwa tory:
jeden, to świadomie fałszywe kształtowanie takich opinii, a
zwłaszcza ich uogólnianie,
drugi, to zgodność stawianych zarzutów wynikająca z
obserwacji otoczenia.
Pierwsze ujęcie – pomijam. Z fałszywymi poglądami nie ma
sensu polemizować, bo tą drogą je się
tylko uwiarygodnia.
Pozostaje kwestia – ile prawdy jest w tym drugim torze
rozumowania?
Niestety, tu muszę stwierdzić, że zarzuty są uzasadnione.
Można wręcz powiedzieć, że powody zaistnienia hipokryzji są niejako zawarte w doktrynie KRK, w
postaci jakiej ta doktryna jest obecnie głoszona.
To poważny zarzut. Bolesny. Ale też, jeśli chce się leczyć
chorobę – należy znaleźć jej źródła, a nie deliberować nad objawami.
Zadaniem KRK jest głosić Słowo Boże – Prawa Miłości, których
nauczał Chrystus. Niedościgłym marzeniem jest, aby cały rodzaj ludzki to Prawo
uznawał. Ale uznawał nie ze strachu,
ale z racji przekonania o ich prawdziwości. Czyli miał je w swoim sercu, a to
obliguje do kierowania się nimi we wszystkich sytuacjach życiowych.
Jednak Kościół, Matka Nasza, wie, że w procesie wychowania
nie można „iść na żywioł”; konieczne jest ustanowienie reguł, które kształtują
postawę latorośli.
Dla Kościoła – społeczność ludzka jest taką latoroślą, którą
trzeba ukształtować.
Wprowadzono zatem szereg zaleceń i wskazań, które mają ten proces wspomagać i kierunkować. Tyle,
że z czasem, coraz bardziej wskazania i
zalecenia stawały się nakazami i zakazami. Wierni przestają być osobami, które
samodzielnie decydują na podstawie nauki KRK, a coraz częściej są bezwolnym
stadem, którym kierują pasterze według własnych wyobrażeń i skłonności.
Sprzyja temu hierarchiczna
struktura, gdzie elementem spajającym całość konstrukcji przestaje być
Miłość, a staje się posłuszeństwo.
Posłuszeństwo wobec praw obowiązujących w strukturze KRK i
wobec samej struktury.
Tak przecież należy interpretować konflikt w środowisku
krakowskim, ale też abp Michalik też odwołuje się w ostatniej wypowiedzi – do
posłuszeństwa. Czyli problemy są rozwiązywane w duchu posłuszeństwa, a nie
miłości.
Często zarzuca się moim poglądom, że widzę ”zjudaizowanie”
Kościoła. A przecież judaizm swego czasu poszedł tą samą drogą; ustanowiono
Prawo (mojżeszowe), które miało być wskazaniem drogi, a stało się na tej drodze
zaporą.
Obecnie widać już wyraźnie, że znaczna część hierarchii jest
na tej samej drodze, co judaizm, a czynnikiem wzmacniającym ten trend jest
twierdzenie, że odejście z niej to rozbijanie jedności. Wskazuje się, że
jedność jest wartością.
Tymczasem – to nie tak. Nie jedność jako taka, a jedność
odniesienia do Praw Miłości – jest wspólną wartością. Jeśli nie ma wspólnej
podstawy – drogi stają się rozbieżne, a dzieło ulega zniszczeniu . To wniosek z
opowieści o wieży Babel.
Czas obejrzeć się wstecz i ponownie spoiwem uczynić Miłość,
a nie posłuszeństwo.
Powolna ewolucja
doktryny daje się zauważyć – wszak ta zmiana nie nastąpiła od razu. Nie
dotyka wszystkich; zawsze można indywidualnie realizować dzieło miłości w swym
życiu.
Jednak doktryna cywilizacyjna , a taką jest katolicyzm,
powoli miele, ale ciągle. Sprzyja temu zagrożenie (straszenie) karami –
wiecznym potępieniem, jedynością drogi, której nie wolno opuścić. Zakres
przekroczeń prawa (czyli grzechu) staje się większy tak, że przeciętny człowiek
nie jest w stanie samodzielnie dokonywać wyboru. Musi podporządkować się
wskazaniom.
Efektem jest dążenie do kontroli wszystkich dziedzin życia.
Czy jest to trend „cywilizacyjny” – czyli odgórny? Nie
tylko.
Samodzielność w podejmowaniu decyzji – nie jest wartością
dla wszystkich. Wielu z nas – woli w życiu kierować się stabilnymi zasadami nie
wymagającymi własnej inwencji. Często jesteśmy zbyt obciążeni innymi
obowiązkami, aby znaleźć czas i siły dla takich rozważań.
W końcu – po to tworzymy społeczności i społeczeństwa, aby
kierować się ustalonymi regułami, a nie ciągle „wyważać otwarte drzwi”.
Jeśli zatem ważne i cenne społecznie jest nauczanie szacunku
dla praw ustalonych wspólnym wysiłkiem naszych Przodków – Praw Tej Ziemi, a
można je określić jako polskość, to szacunek ten winien wynikać ze zrozumienia
ich roli dla życia wspólnoty. Jeśli zaś
staje się nakazem, któremu mamy się bezwolnie podporządkować – to ten kierunek zaczyna
być początkiem degeneracji.
Czytelników i blogerów nE mogły bulwersować moje polemiki z
osobami, które odwołując się do potrzeby stosowania miłości w życiu codziennym,
a deklarujące przywiązanie do KRK – powoływały się na potrzebę posłuszeństwa – Prawu,
Kościołowi, hierarchii.
Właśnie takie ujęcie jest drogą prowadzącą do błędu.
Bo nie posłuszeństwo, a świadomość wspólnoty opartej na
miłości bliźniego (w rozszerzonym zakresie rozumienia tego terminu), winno być
(i jest) w polskości spoiwem.
Przenosząc porównania na poziom cywilizacyjny – Cywilizacji
Polskiej i Cywilizacji Katolickiej, widać, że hierarchiczne usytuowanie władzy
(w katolicyzmie) sprzyja narzucaniu praw.
W takiej strukturze łatwiej wprowadzić zakazy i nakazy nieuzasadnione –
bo zawsze można tłumaczyć, że jest to czynione w imię dobra wspólnego, które
jest poza zasięgiem rozumienia jednostki.
Prawa tworzone w systemie Cywilizacji Polskiej są, co do
zasady, tworzone dla potrzeb wspólnoty i w jej interesie. Nie ma więc potrzeby
dogmatycznego ich uzasadniania.
Kończąc.
Prawa KRK stają się prawem nakazowym o dogmatycznym
uzasadnieniu, a posłuszeństwo czynnikiem spajającym. Coraz bardziej zatracany
jest personalizm. Wierni stają się masą.
Na tym tle zasady Cywilizacji Polskiej, z odwołaniem do
indywidualnego decydowania, ale i odpowiedzialności w duchu Praw Miłości, mają
się tak do zasad katolicyzmu, jak słowa Kazania na Górze do Dekalogu.
Są znacznie większym wymogiem stawianym osobie przyznającej
się do polskości, aniżeli tym, którzy stosują zasady życia w Kościele.
Bardzo często katolicy prowadzą polemikę z poczuciem
wyższości z racji wsparcia się na prawie moralnym KRK – uważanym za najwyższe i
najlepsze. Obecnie staje się to poglądem nieuzasadnionym, gdyż ewolucja reguł
zatoczyła krąg.
To jednak nie znaczy, że nie można powrócić do podstaw i na nowo
określić reguły. To może zrobić każdy. W swoim sumieniu. |